Śląsk w stolicy zagrał bez dwóch podstawowych napastników. Arkadiusza Piecha z rywalizacji wyeliminował nadmiar żółtych kartek. Z kolei Marcin Robak, najlepszy strzelec zespołu ze stolicy Dolnego Śląska, nie zagrał z powodu kontuzji palca u stopy. W ataku od pierwszych minut wystąpił więc utalentowany, 18-letni Sebastian Bergier
Przez początkowe 20 minut pierwszej połowy spotkania w Warszawie, nic nie zapowiadało dramatu Śląska, jaki wydarzył się jeszcze przed przerwą. Mistrzowie Polski kilkukrotnie ośmieszyli defensywę zielono-biało-czerwonych, już w pierwszej odsłonie strzelając wrocławianom cztery gole. WKS odpowiedział tylko jednym trafieniem.
Najpierw stołeczny zespół ośmieszył obronę wrocławian w 23 minucie. Na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Kasper Hamalainen. Jak się miało okazać, Fin dopiero rozpoczął znęcanie się nad obrońcami Śląska. Sześć minut później strata Jakuba Koseckiego zakończyła się drugą bramką Hamalainena. Dwie minuty później Kosecki odpowiedział niecelnym strzałem.
W 33 minucie wydawało się, że jest praktycznie po meczu, bowiem fiński napastnik Legii skompletował hat-tricka. Krzysztof Mączyński ze środka odegrał na skrzydło do Łukasza Brozia, a ten dośrodkował z prawej strony do Hamalainena. Świetnie dysponowany Fin pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Wrocławianie jedyny przebłysk w pierwszej odsłonie mieli w 35 minucie. Robert Pich po ładnej akcji i dograniu Bergiera zdobył honorową bramkę. Niestety dla zielono-biało-czerwonych, tuż przed gwizdkiem arbitra na przerwę czwartego gola dla warszawian strzelił Jarosław Niezgoda.
Druga połowa to szansa dla dolnośląskiej młodzieży. Na boisku zameldowali się Maciej Pałaszewski, Daniel Łuczak oraz Adrian Łyszczarz. W 49 minucie Pich mógł zdobyć drugą bramkę, ale Michał Pazdan wybił piłkę z bramki. Trener Romeo Jozak postanowił nieco oszczędzić gości i w 64 minucie ściągnął z boiska Hamalainena. Warto też odnotować, że w 75 minucie Michał Chrapek ładnie uderzył z rzutu wolnego, ale nie zdołał zagrozić Malarzowi. Więcej pozytywów w grze wrocławian trudno się doszukać.
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 4:1 (4:1)
Bramki: Hamalainen (23, 29, 33), Niezgoda (45+1) - Pich (35)
Żółte kartki: Radović (74) - Lewandowski (53)
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 23 720
Legia: Malarz - Broź, Remy, Pazdan, Jędrzejczyk - Mączyński, Philipps (54. Radović), Antolić - Eduardo, Hamalainen (64. Kucharczyk), Niezgoda (82. Vesović); trener Romeo Jozak
Śląsk: Słowik - Pawelec, Celeban, Rieder, Lewandowski - Pich, Riera, Chrapek (81. Łyszczarz), Vacek, Kosecki (46. Pałaszewski) - Bergier (63. Łuczak); trener Jan Urban