Piątek, 26.04.2024 234

 

Pliki cookies 10:23
Serwis korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.
Reklama
SofaMeble.pl - Eleganckie meble tapicerowane
Baseny ogrodowe, materace i akcesoria - sklep NajlepszeBaseny.pl

(FILM) Panthers Wrocław nieznacznie słabsi w meczu na szczycie europejskiej ligi – ELF!

Starcie Panthers Wrocław z zespołem Hamburg Sea Devils zapowiadało się na zdecydowanie najciekawsze spotkanie tej kolejki European League of Football. Zawodnicy obu ekip nie zawiedli.

Blisko 3000 kibiców na Stadionie Olimpijskim obejrzało znakomite widowisko na najwyższym poziomie, z którego tym razem zwycięsko wyszli goście. Nie oznacza to jednak, że zespół Panthers zagrał słabo – wręcz przeciwnie, podopieczni Jakuba Samela zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, a o ostatecznym rozstrzygnięciu zadecydowały detale.

Pojedynek lidera z wiceliderem. Starcie zespołu niepokonanego u siebie z ekipą, która jeszcze nie zaznała smaku porażki na wyjeździe. Mecz dwóch drużyn uznawanych za najlepsze na Starym Kontynencie. Spotkanie, którego stawką była pozycja lidera najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że polscy kibice futbolu amerykańskiego oczekiwali wyjątkowej dawki emocji i zawodów, które mogłyby służyć jako wizytówka tej dyscypliny sportu. Pantery dołożyły wszelkich starań, aby tak właśnie się stało.

Co prawda to Sea Devils zadali pierwszy cios, ale Panthers za sprawą przyłożenia Phileasa Pasqualini szybko odpowiedzieli, a potem po celnym kopnięciu z pola Dawida Pańczyszyna i świetnej akcji w obronie Dariusa Robinsona schodzili na przerwę prowadząc 16:7.

"Pierwsze minuty meczu zdecydowanie nie ułożyły się po naszej myśli, ale koncentracja naszych zawodników pozwoliła na odrobienie strat i wyjście na prowadzenie. Mecz układał się tak, jak przewidywaliśmy. Każdy minimalny błąd dawał przewagę przeciwnikom. Wiedzieliśmy, że o finalnym triumfie zdecydują detale. W pierwszej połowie niesieni dopingiem rekordowej publiki dostaliśmy skrzydeł i wydawało nam się, że zatrzymamy Sea Devils" – mówi Jakub Głogowski, General Manager Panthers Wrocław.

Pierwsze kwarty meczu sprawiały, że kibice mogli liczyć na finalny triumf, jednak nie wszystko działało. O ile defensywa dominowała swoich przeciwników – nie pozwalając im rozwinąć skrzydeł – o tyle brak skuteczności formacji ataku i formacji specjalnych sprawiał, że każdy na boisku wiedział, że mecz nie kończy się w przerwie i o wszystkim zadecyduje druga połowa, a w niej to gracze Sea Devils pokazali się z dużo lepszej strony. Nie tylko skutecznie powstrzymywali ofensywę Panthers – nie dając czasu na grę Lukasowi O’Connorowi – ale też skutecznie i sukcesywnie przesuwając piłkę w kierunku pola punktowego gospodarzy. Za każdym razem, kiedy Panthers udało się zatrzymać te marsze, formacja ataku nie mogła rozwinąć skrzydeł. Na koniec trzeciej kwarty po przyłożeniu Konrada Starczewskiego jednak to właśnie wrocławianie byli na prowadzeniu, a kiedy 8 minut przed końcem Sea Devils doprowadzili do remisu było wiadomo, że czeka nas najgorętsza końcówka meczu w tym sezonie European League of Football. Niestety niemoc Panthers trwała. Hamburg zaliczył celne kopnięcie z pola, które jak się okazało, ustaliło wynik na 26:23 dla gości.

"W takiej lidze chcieliśmy grać i takie właśnie mecze chcieliśmy rozgrywać. Mimo porażki jesteśmy dumni z naszej drużyny. Dumni są również nasi kibice i sponsorzy, a świadczą o tym ilości wiadomości i telefonów, jakie dostajemy, a które mówią wprost, że Wrocław i Polska mogą być dumni z tego, co wspólnie stworzyliśmy. Sezon to nie jest sprint, a maraton i ta jedna porażka nie zmienia naszych celów. Przed nami rewanże z Hamburgiem i Frankfurtem. Jeśli je wygramy, droga do finału wciąż jest otwarta. Teraz przed nami jeszcze cięższa praca, ale nie spuszczamy głów. Jako kolektyw jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. Takiego spotkania jak to z Hamburg Sea Devils Stadion Olimpijski jeszcze nie widział" – mówi Michał Latoś, Prezes Zarządu Panthers Wrocław.

Porażka z Hamburg Sea Devils nie zmienia planów i aspiracji zespołu Panthers Wrocław. W sezonie 2021 celem jest walka o najważniejsze europejskie trofea. Sobotnie spotkanie, pomimo straty punktów, stanowi kolejny dowód na to, że ekipa ze stolicy Dolnego Śląska należy do ścisłej europejskiej czołówki. Kolejna okazja, aby zaprezentować swoje możliwości i powrócić na zwycięską ścieżkę, już w najbliższy weekend.

Tym razem rywalem podopiecznych Jakuba Samela będzie ekipa Cologne Centurions. Nie będzie to łatwe, wyjazdowe spotkanie, albowiem niemiecki zespół z pewnością jest żądny rewanżu za porażkę z pierwszej kolejki European League of Football, kiedy to na Stadionie Olimpijskim ulegli gospodarzom 55:39. Początek meczu w niedzielę 1 sierpnia o godzinie 15:00!

Komentarze (0)


Proszę zachować komentarze zgodne z regulaminem oraz zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami. Informujemy, że Administratorem poniższych danych osobowych jest DJAmedia Sp. z o.o., Piotrowice-Osiedle 16, 59-424 Męcinka. Dane osobowe zostały przekazane dobrowolnie i będą przetwarzane wyłącznie w celu przesłania zamieszczenia komentarza na portalu. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Osoba, której dane dotyczą ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania i usuwania poprzez kontakt z Administratorem: kontakt@dolnyslask24h.pl.

Zaloguj się, aby korzystać ze wszystkich funkcji komentarzy.

Dowiedz się więcej

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. dolnyslask24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Więcej wiadomości

Więcej