– W każdym polskim domu polski karp na wigilię.(…) Zachęcamy do kultywowania tej tradycji wigilijnej spożywania karpia, ale również do spożywania tej ryby przez cały rok, bo to bardzo dobra, ekologiczna i smaczna ryba – powiedział minister na konferencji prasowej w gospodarstwie rybackim Pustelnia w Opolu Lubelskim, gdzie wziął udział w odławianiu karpia.
Minister podkreślił, że produkcja karpia odbywa się w zasadzie w naturalnym środowisku, a każda taka ryba w hodowli musi mieć zapewnione blisko 10 metrów sześciennych wody.
– Chcemy ze wszech miar promować tę najważniejszą dla Polaków rybę – dodał.
Jego zdaniem polski karp królewski, stał się ostatnio obiektem bardzo niezasadnych ataków „celebryckich”, mówiących, że produkcja karpia odbywa się w sposób nieekologiczny, z pogwałceniem zasad bezpieczeństwa hodowli, co źle wpływa na stan tych ryb. „Chcemy przełamać tę opinię” – podkreślił Gróbarczyk.
W jego ocenie ta „negatywna presja” ma też wpływ na poziom spożycia ryb, który w Polsce jest wciąż za niski.
– Polska ma najgorszy wynik w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o spożycie ryb - to jest 12 kg na rok per capita (na osobę). W Unii ta średnia to jest 24 kg. W związku w tym musimy zrobić wszystko, aby ta popularyzacja jedzenia ryb stała się powszechna w Polsce – dodał minister.
Właścicielka gospodarstwa rybackiego Pustelnia Anna Pyć powiedziała, że karp to najbardziej „slowfoodowy” produkt, jaki dzisiaj istnieje na naszym rynku.
– Karp rośnie trzy lata, w pełni naturalnych warunkach. Ta ryba żywi się planktonem, który w sposób naturalny pojawia się wodzie. My, jako hodowcy dokarmiamy te ryby pszenicą i jęczmieniem – dodała.
Podkreśliła, że karp hodowany jest w sposób ekstensywny, co oznacza, że ma do dyspozycji duże przestrzenie, tak, aby każda ryba miała odpowiedni komfort do zdobywania pokarmu. Zapewniła, że hodowcy są „absolutnie ambasadorami dobrostanu karpia”.
– Dla hodowcy to jest jedyna możliwość, aby te ryby były jak najzdrowsze, w jak najlepszej kondycji – podkreśliła.
W gospodarstwie Pustelnia hodowanych jest rocznie około 200 ton karpia handlowego. Ryba ta jest tu sprzedawana przez cały rok. Gospodarstwo podsiada stawy o łącznej powierzchni blisko 400 ha. Hodowane są tu także pstrągi i jesiotry.
Dr Andrzej Lirski z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie powiedział PAP, że Polska jest największym producentem karpia w Unii Europejskiej.
– Produkujemy około 20-21 tys. ton rocznie, w ostatnich latach. Około 3-4 tys. ton sprowadzane są z zagranicy, głównie z Czech, Litwy i Węgier – zaznaczył.
W Polsce „zagłębiem” hodowli karpia jest Lubelszczyzna.
– W ubiegłym roku po raz pierwszy przekroczono tu 3 tys. ton produkcji. To bezapelacyjnie pierwsze miejsce i to jest około jedna piąta produkcji krajowej – dodał Lirski.
Mimo to, jak zaznaczył, spożycie tej ryby w Polsce jest niskie.
– Jeśli to przeliczyć na głowę mieszkańca - zjadamy 60 dkg rocznie. Czesi zjadają prawie dwa razy więcej karpia, podobnie Węgrzy – powiedział Lirski.
Jak dodał, na rynku sprzedaży karpia, są obecnie duże perturbacje związane ze spadkiem sprzedaży żywych ryb. Lirski podkreślił, że sprzedaż żywego karpia, na skutek zmian pokoleniowych, systematycznie, w sposób naturalny spadała w ostatnich latach.
– Akcje organizacji prozwierzęcych spowodowały, że hipermarkety w sposób gwałtowny się zaczęły wycofywać. Zobaczymy, jak to wpłynie na sprzedaż karpia, bo to jest jednak sprzedaż sezonowa. (…) To gwałtowne, niezbyt korzystne i niepotrzebne zmiany, bo to by się działo sposób naturalny – dodał Lirski.
Podkreślił, że hodowla karpi jest prowadzona pod kontrolą lekarzy weterynarii, a o dobrostan ryb dbają też sami hodowcy „we własnym dobrze pojętym interesie”. (PAP)
Renata Chrzanowska