Morawiecki w niedzielę wieczorem wziął udział w 40. Trzebnickim Święcie Sadów.
Szef rząd zaznaczył, że po raz pierwszy jest w Trzebnicy na Święcie Sadów, choć w latach 80. bywał w tym mieście podczas pielgrzymek.
– Rozmawiając z wojewodą dolnośląskim o grze naszych siatkarzy z Hiszpanami doszliśmy do wniosku, że musieli oni jeść przed meczem trzebnickie jabłka. Ligol, champion, gala – to gatunki jabłek, które rozsławiają imię Polski na całym świecie, są naszymi najlepszymi ambasadorami marki polskiej – podkreślił premier.
Dodał, że produkcja rolna, sadownicza i spożywcza w dużym stopniu zależy od sezonowości, od okoliczności zewnętrznych.
– W zeszłym roku na rekompensaty z powodu suszy przekazaliśmy 2,3 mld zł, to rekordowa kwota. Nie zostawiamy sadowników w potrzebie. Rolnictwo to kluczowy sektor naszej gospodarki – zauważył Morawiecki.
Jak podkreślił do Polski przybywają delegacje z całego świata by kupować polskie jabłka.
– Do Polskie zawitała ostatnio delegacja z Tajwanu, by kupić kontenery polskich jabłek – zaznaczył.
Premier odwiedził stoiska, na których podczas Święta Sadów sprzedawane są owoce rosnące na uprawach w okolicach Trzebnicy. (PAP)