Choć na pierwszy rzut oka w tabelę trudno w to uwierzyć, ale jedną z dwóch drużyn, która w tym sezonie zdołała w stolicy Pomorza nie przegrać, jest Śląsk Wrocław. W drugiej kolejce bieżącego sezonu zielono-biało-czerwoni zremisowali w Trójmieście 1:1. Bramkę dla podopiecznych trenera Piotra Stokowca z rzutu karnego zdobył doskonale we Wrocławiu znany Flavio Paixao. Drugiej jedenastki Portugalczyk już nie wykorzystał, a w końcówce meczu uderzeniem głową wyrównał Piotr Celeban, po zagraniu Farshada. Wówczas pewnie nikt nie przypuszczał, że na tym etapie rozgrywek oba zespoły dzielić będzie tak wiele.
- Lechia zdobyła punkty, których teoretycznie nie powinna zdobyć. Nawet w meczu z nami, w którym były dwa karne i nasza nieuznana bramka. W meczu Cracovią, niewykorzystany rzut karny przez Cracovię i wiele sytuacji. W naszym przypadku było odwrotnie. Mecz z Wisłą na jedną bramkę, mecz z Lechem i cztery bramki strzelone, ale to jest historia. Patrzmy do przodu. Wiemy, że Lechia ma punktów dużo, my mamy mało. My musimy punktować, strzelać bramki i to nadrobić w meczach, które teoretycznie są nie do wygrania, a uważam, że w naszej lidze nie ma meczu nie do wygrania - tłumaczy Tadeusz Pawłowski, szkoleniowiec Śląska.
Rzeczywiście wrocławianom w tym sezonie brakuje umiejętności stawiania przysłowiowej kropki na "i". W wielu meczach mimo optycznej przewagi WKS-u punkty zdobywają rywale, a w najlepszym wypadku kończy się remisem.
- Naprawdę ciężko powiedzieć co jest tego przyczyną, ale każdy zdaje sobie z tego sprawę, że takie mecze jak ten z Cracovią czy Górnikiem, jeśli chcemy walczyć o górną ósemkę, to musimy wygrywać. Zdajemy sobie z tego sprawę, rozmawiamy o tym w szatni i będziemy robić wszystko, żeby zdobyć trzy punkty z Lechią - zapowiada Damian Gąska, pomocnik Śląska.
Początek piątkowego meczu Śląska z Lechią o godz. 18:00 na Stadionie Wrocław.