Niewątpliwie pytanie o to, czy szczepienie się jest dobrym pomysłem jest bardzo ważne. Sam chciałbym wiedzieć, czy warto się szczepić lub w których przypadkach jest to dobrym pomysłem, a w których złym. Taka wiedza będzie przydatna, gdy przyjdzie mi w przyszłości decydować o szczepieniu własnych dzieci. O ile uda się znieść przymus szczepień, oczywiście. I ten temat właśnie warto poruszyć.
Niezależnie od tego, czy szczepienie się jest korzystne czy niekorzystne uważam, że przymus szczepienia to zły pomysł.
Jeśli ktoś chce zaszczepić siebie (lub swoje dzieci), to przecież może to zrobić. To, że ktoś inny tego nie robi, nie przeszkadza mu w szczepieniu. Ktoś może nie chcieć chronić zdrowia w ten sposób i nie wolno go do tego zmuszać. Brak szczepienia nie narusza wolności innych, więc nie można zakazywać komuś bycia niezaszczepionym.
Można zwrócić uwagę, że człowiek niezaszczepiony może zarazić innego, więc zwiększa ryzyko zachorowania u innego i dlatego należy powstrzymać go od szkodzenia innym. Zatrzymajmy się nad tym na chwilę.
Przypomnę jeszcze raz, że jeśli ktoś boi się choroby, to zazwyczaj może się zaszczepić. A jeśli mimo tego dalej boi się zarażenia to znaczy, że sam chyba niebardzo wierzy w działanie szczepionki. Tej samej, którą chce aplikować inny pod przymusem… przepraszam, już wracam do głównego wątku.
Osoba niezaszczepiona może zarazić innych, to prawda. Nie jest to jednak żadne zwiększanie ryzyka choroby. To jest naturalne ryzyko. Rodzimy się niezaszczepieni, więc możemy złapać chorobę. Co oznacza odmowa szczepień? Oznacza tylko tyle, że nie zmniejszamy tego naturalnego ryzyka. A nie, że je powiększamy. Ryzyko jest na pierwotnym poziomie.
Byłoby dobrze, gdybyśmy nawzajem zmniejszali sobie ryzyka, które nas otaczają, ale nie można zmuszać innych ludzi do dbania o nasze bezpieczeństwo. Dlatego jeśli komuś zależy, to może zachęcać innych ludzi do zaszczepienie się.
Istnieje też drugi powód. Przymus szczepień oznacza też, że odpowiedzialność z człowieka przechodzi na państwo.
Słyszę czasem narzekania, że ludzie nie interesują się swoim własnym zdrowiem i nie chcą zdobywać wiedzy o szczepieniach. I dlatego (taki przynajmniej wniosek często pada) należy ich do tego zmusić.
Otóż ja uważam, że jest dokładnie na odwrót. Jeśli ludzie nie interesują się zdrowiem (pomijam, czy to rzeczywiście prawda) to dlatego, że o ich zdrowie dba państwo. Jaki jest sens dowiadywać się o szczepieniach, skoro tak czy inaczej są one obowiązkowe? To tylko strata czasu. A jeśli by się okazało, że normalnie ktoś jednak nie chciałby się szczepić, to jest to tylko dodatkowy stres, bo i tak będzie musiał. Więc część ludzi przestaje o tym myśleć.
Kiedy państwo zdejmuje z ludzi odpowiedzialność, to wychowuje ich do bycia nieodpowiedzialnym. To nie jest żadne wielkie odkrycie.
Każda decyzja (zarówno o zaszczepieniu się, jak i o pozostaniu niezaszczepionym) wiąże się z jakimś ryzykiem. Unikanie szczepień może skończyć się chorobą. Szczepienie może spowodować Niepożądany Odczyn Poszczepienny, co może mieć równie złe konsekwencje. I nie ma znaczenia, co ma większe prawdopodobieństwo, bo ktoś może się godzić na bardziej prawdopodobne, ale jego zdaniem mniej szkodliwe. Jeśli okaże się, że wybrał źle… no cóż, taka jest cena wolności.
Popieram pomysł zniesienia obowiązku szczepień, a przynajmniej choćby ograniczenia go. Epidemia, której boję się najbardziej, to epidemia strachu przed chorobami. Ta epidemia może zniszczyć naszą wolność i odpowiedzialność.