Jestem przekonany, że obniżenie (a najlepiej likwidacja) płacy minimalnej przyniosłoby bardzo dużo dobrego. Aby to zobaczyć wystarczy zastanowić się, po co tak właściwie pracodawca zatrudnia pracownika.
No, to dlaczego ktoś zatrudnia innych ludzi? Dlatego, że ich praca wytwarza zysk. Gdyby nie sprzedawca, właściciel sklepu nie sprzedałby towaru. Gdyby nie robotnik, właściciel fabryki nie miałby wyprodukowanych maszyn. Gdyby nie utalentowany organizator, praca szła by wolniej. Pracodawca zatrudnia innego człowieka, gdy on wytwarza jakąś wartość. Pracodawca płaci im, aby wytwarzali tą wartość dla niego.
I drugie pytanie: ile pracodawca może im za to zapłacić? Każdy pracownik wytwarza inną wartość. Różnica polega nie tylko na tym, że pracownik rolny i nauczyciel wytwarzają coś innego w sensie materialnym. Różnica polega także na tym, ile to jest warte w przeliczeniu na pieniądze. Pracodawca (jeśli chce zarobić) zapłaci zawsze mniej, niż wynosi zysk wytworzony przez pracownika. Dla przykładu, jeśli ktoś może dla firmy wypracować 4 000 złotych, to pracodawca zapłaci mu, dajmy na to 3 000 złotych. Może oczywiście zapłacić 4 500, ale będzie to dla niego oznaczać stratę.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Jeśli pracodawca zatrudnia kogoś, komu nie może zapłacić więcej niż 1 500 złotych (bo przestanie się to opłacać) i wchodzi w życie ustawa o płacy minimalnej na poziomie 1 600 to pojawia się problem. Pracodawca ma trzy wyjścia.
1 Podniesie pensję, ale wtedy musi też podnieść ceny swoich towarów. Ponieważ płaca minimalna dotyczy wszystkich firm w kraju, da to podwyżkę cen. Nawet ten pracownik, którego wynagrodzenie wzrosło straci na podwyżkach.
2 Zwolni dwóch takich pracowników i na ich miejsce zatrudni osobę dwa razy bardziej wydajną. W sytuacji, gdy płacił im po 1 500 złotych było mu obojętne, czy pracowało dwóch ludzi o słabszej wydajności czy jeden o wydajności podwójnej, któremu płaciłby 3 000. Koszta i tak wynosiły 3 000 złotych. Jeśli nie może jednak płacić mniej niż 1 600, to opłaca mu się wyrzucić dwóch pracowników i zatrudnić jednego. I bezrobocie wzrasta.
3 Będzie się starał jakoś ją ominąć albo po prostu zatrudni na czarno. Bezrobocie ani ceny nie powinny wzrosnąć. Niestety, ale takie kombinowanie jest zawsze stratą czasu. Wytwarza się stresująca sytuacja, w której pracownik i pracodawca boją się kary za złamanie przepisu. Boją się, mimo że nie robią nic złego. Ciężko jest oszacować, czy wynikają z tego jakieś koszta – zdaje mi się jednak, że takie koszta mogą powstawać. Nawet jeśli nie, to jest to po prostu niepotrzebne zużywanie czasu i energii na ukrywanie się.
W rzeczywistości każdy pracodawca zareaguje inaczej, dlatego zwiększą się zarówno ceny, bezrobocie i szara strefa.
Im płaca minimalna niższa, tym mniej pracodawców i pracowników będzie poszkodowanych jej istnieniem. Najlepiej byłoby, aby przepis ten został całkowicie zniesiony, ponieważ jak każda regulacja tego typu zakłóca gospodarkę. Drogi Czytelniku - przyłączasz się do mojego apelu?
Jakub Malicki