Wydarzenie zorganizowane zostało z okazji rocznicy wyborów 4 czerwca. Na uczestników czekały baloniki, naklejki i plakietki z logiem KOD, a nawet symboliczne okrągłe stoliki. Na manifestacji pojawił się lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna, któremu niemal na krok nie odstępował Piotr Borys. Obecny był również poseł Robert Kropiwnicki, jeden z głównych bohaterów „awantury” o Trybunał Konstytucyjny. Nie zabrakło również przedstawicieli Nowoczesnej Ryszarda Petru, z poseł Elżbietą Stępień na czele.
- To były przełomowe wybory, w 1989 roku. Myśmy sami to zrobili, Polacy i Polki. Zbudowaliśmy wtedy w Polsce demokrację, suwerenność, rządy prawa. Tutaj w Legnicy była największa frekwencja w referendum europejskim. Tutaj w Legnicy bije europejskie serce Dolnego Śląska. Dzisiaj ktoś nam próbuje tą Europę, demokrację i rządy prawa odebrać. Nigdy się z tym nie pogodzimy. Obronimy demokrację! Legnica, Europa, Polska – krzyczał ze sceny Józef Pinior.
W trakcie manifestacji KOD-u poza typowo politycznymi wystąpieniami zebrani wysłuchać mogli opowiadanych przez organizatorów bajek, w których w rolach głównych występowali m.in. Tadeusz Mazowiecki czy Beata Szydło.
Na transparentach działaczy KOD-u można było zobaczyć m.in. hasła „Państwo prawa nie Jarosława!!!”, „Kocham Karkonosze dyktatury nie znoszę”, „Nie chcemy żyć w państwie absurdu”. Natomiast skandowano m.in. brzmiące jak desperacka próba mobilizacji legniczan: „wyjdzie z domów miasta, wioski, nie pozwólmy niszczyć Polski”, „Słuchaj narodzie cała nadzieja jest w KOD-zie”, „Guantanamera KOD Jarosława uwiera, Guantanamera a niech go jasna cholera”. Tym razem nie doszło jednak do rękoczynów i większych incydentów, na co wpływ miała z pewnością niewielka liczba kontrmanifestantów.
Ze sceny słychać też było dość osobliwe przemówienia, których treść delikatnie rzecz ujmując nazwać można momentami absurdalną.
- Mam takie odczucie, że rządzący dzisiaj krajem prezes Polski chciałby być drugim Piłsudskim. Chciałabym zaapelować do prezesa, że ktoś kto stawia drabinki, żeby w ogóle było go widać i słychać nie ma możliwości porównywać się do człowieka takiego formatu jak marszałek Piłsudski. Chciałam również powiedzieć, że posiadanie kota, czyli zwierzaka też nie czyni marszałkiem, bo między kotem a Kasztanką jest drobna różnica. Pewnie dlatego zostały rozwalone stadniny koni arabskich. Chciałabym również przypomnieć panu prezesowi, że gdyby nie II wojna światowa, to marszałek Piłsudski zapewne byłby sądzony za zamach stanu. O ile minister Macierewicz wojny nie rozpęta, to pana prezesa sąd nie minie – mówiła ze sceny jedna z uczestniczek manifestacji, co o dziwo wywołało braw i falę entuzjazmu wśród uczestników demonstracji.
Dla jasności dodajmy jedynie, iż marszałek Piłsudski zmarł 12 maja 1935 roku. II wojna światowa wybuchła 1 września 1939 roku.
- Chciałabym zadać pytanie, gdzie był pan prezes w momencie, gdy postacie takie jak Józef Pinior, Władysław Frasyniuk czy Lech Wałęsa walczyły o wolność? Zapewne kradł księżyc. Chciałabym tutaj powiedzieć partii rządzącej, żeby odwalili się od Żołnierzy Wyklętych, od Armii Krajowej, ponieważ ci ludzie walczyli o to, by Polska była w strukturach Zachodu, nie Wschodu. Partia, która jest piątą kolumną Rosji w Polsce, partia ksenofobiczna, nacjonalistyczna w złym tego słowa znaczeniu, nie ma prawa posługiwać się takimi symbolami. Przypomnijmy również kto podpisał Traktat Lizboński. W takim razie czy PiS jest dziedzictwem Lecha Kaczyńskiego, czy dzisiaj ci wszyscy, którzy tutaj stoją – dodawała.
Naprzeciw demonstrujących zwolenników KOD-u stanęła skromna, około czterdziestoosobowa grupa przeciwników formacji Mateusza Kijowskiego, złożona głównie z przedstawicieli Narodowców RP oraz działaczy partii KORWiN. Kontrmanifestanci regularnie zagłuszani byli trąbkami przez zwolenników KOD-u. Przygotowali hasła „Komunista Ormowiec Donosiciel”, „Ulica, zagranica, targowica”, „Wolność, równość, alimenty”.