Czwartek, 02.05.2024 201

 

Pliki cookies 00:33
Serwis korzysta z plików cookies i innych technologii automatycznego przechowywania danych do celów statystycznych, realizacji usług i reklamowych. Korzystając z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji na temat zarządzania plikami cookies znajdziesz w Polityce prywatności.
Reklama
SofaMeble.pl - Eleganckie meble tapicerowane
Baseny ogrodowe, materace i akcesoria - sklep NajlepszeBaseny.pl

Krzysztof Detyna

Sumienie

Podobno każdy je ma. Podobno niektórzy mają nawet sumienie czyste – nieużywane. Czym tak naprawdę ono jest?

Mamy kolejny okres czasu, w którym będziemy mieli trochę wolnego od szkoły, pracy, służby i od ludzi, z którymi jesteśmy na co dzień. Wolnego mieć nie będziemy od sumienia i jego wyrzutów. Odrywając się od obowiązków, mamy czas na refleksję, ocenę i podsumowanie ubiegającego szybko roku. Do tego dochodzi tzw. okres świąteczny, połączony z odwiedzinami rodziny i bliskich. Ten czas sprzyja wspomnieniom i co za tym idzie – wtedy wyczulamy naszą świadomość odpowiedzialności moralnej za swoje czyny. Od tego nie uciekniemy. Sumienie dopadnie nas prędzej, czy później i nie ważne, czy jestem wierzący w Boga, w jakieś bóstwo, czy nieuznający żadnej nadprzyrodzonej „siły”.

Piłat w potrzasku

Chciałbym posłużyć się tu dwoma przykładami. Jednym z nich jest Rzymianin Poncjusz Piłat, starożytny namiestnik Judei. Jako okupant, miał rozległe uprawnienia. Miał możliwość skazać na śmierć z byle powodu, jak i ułaskawić skazańca, na którym ciążyły poważne zarzuty. Jak każdy człowiek, tak też on miał podejść do „egzaminu” swojego życia. Egzaminem tym miała być rozprawa nad niewinnym człowiekiem, którego nazywali Nazarejczykiem, a w dodatku jego zwolennicy uważali go za Syna Bożego. Po krótkim przesłuchaniu Piłat doszedł do przekonania, że oskarżony jest niewinny, a oskarżyciele przyprowadzili go do niego z zawiści. Stanął przed nim tylko dlatego, że miał odwagę mówić niewygodną prawdę przywódcom religijnym, za co groziła mu śmierć. Co ciekawe, z Piłatem także rozmawiał jak „równy z równym” - co więcej, uświadomił namiestnikowi, że władza, którą piastuje, została mu dana z „góry” od Boga , oraz uzmysłowił mu popełniany właśnie w tej chwili grzech. Rzymianin zdawszy sobie sprawę z kim ma do czynienia, kilkakrotnie próbował uwolnić „niewygodnego” więźnia. Na dodatek jego własna żona, mając niezwykły sen na temat Sprawiedliwego, dorzuciła „do pieca” wiadomość, sugerującą mężowi wydanie sprawiedliwego wyroku. Poncjusz Piłat był jakby w potrzasku. Z jednej strony cichy głos sumienia i przekonanie o niewinności Nazarejczyka, z drugiej strony presja społeczna i oskarżenia o zdradę stanu. W końcu się poddał. Uległ naciskom i nawet umycie rąk na niewiele się zdało. Skutek był wymierny – śmierć.

Judasz – zdrajca z sumieniem

Kolejną osobą, o której chciałbym wspomnieć to Judasz Iskariota – skarbnik apostolski. Człowiek ten wykazał się wyjątkową podłością – zdradził przyjaciela, który nie miał przed nim żadnych tajemnic. Był naocznym świadkiem wspaniałych rzeczy, które działy się w tym czasie w owej krainie. Przez trzy lata, każdego dnia uczestniczył w trudach misji swojego mistrza. Dzielił z nim smutki i radości. Za sprawą Judasza, działy się także niezwykłe dzieła, dzięki mocy udzielonej mu przez „szefa”. Niestety miał jedną słabość – miłość do pieniędzy. Sprzedał swojego „ziomka” za 30 srebrników – cenę, jaką płaci się za niewolnika,. Zdradzony, do końca nazywał swojego zdrajcę przyjacielem. Wielu powie: „On chyba nie miał sumienia, dopuszczając się tak okropnego czynu!”. Czyżby? Co więc doprowadziło go do takiej desperacji, że targnął się na swoje życie? Czy nie wyrzuty sumienia?

Walka do końca

W kwestii naginania do swej woli, można wyróżnić dwie kategorie ludzi – tych co presję wywierają i tych co jej ulegają. Są wydarzenia z przeszłości, które wracają do naszych myśli jak bumerang. Z nimi należy rozprawić się jak najszybciej. Nie ma co czekać do następnej okazji, bo może jej już nie być. Co zrobić z „wpadkami” nie do odkręcenia? Przyznanie się do błędu może być oczyszczające i uwalniające, ale do tego trzeba mieć, choć odrobinę odwagi. Niektórzy doszli do perfekcji w zagłuszaniu własnego sumienia. Przekonują nawet samych siebie w dyskusji, w której się usprawiedliwiają. Wygląda to dosyć groteskowo.

Życzę nam wszystkim, abyśmy żyli w zgodzie z własnym, dobrym sumieniem i nie ulegali presji otoczenia, a także walczyli z własnymi słabościami, które nie przynoszą nam przecież chluby. Walka ta będzie toczona do końca naszych dni. Sami sobie jednak nie poradzimy. Modlitwa w tym wypadku bardzo pomaga.

Komentarze (0)


Proszę zachować komentarze zgodne z regulaminem oraz zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami. Informujemy, że Administratorem poniższych danych osobowych jest DJAmedia Sp. z o.o., Piotrowice-Osiedle 16, 59-424 Męcinka. Dane osobowe zostały przekazane dobrowolnie i będą przetwarzane wyłącznie w celu przesłania zamieszczenia komentarza na portalu. Bez wyraźnej zgody dane osobowe nie będą udostępniane innym odbiorcom danych. Osoba, której dane dotyczą ma prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania i usuwania poprzez kontakt z Administratorem: kontakt@dolnyslask24h.pl.

Zaloguj się, aby korzystać ze wszystkich funkcji komentarzy.

Dowiedz się więcej

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. dolnyslask24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Więcej wiadomości

Więcej