Aż sam jestem lekko zaskoczony tym co piszę. Zdążyłem się już przyzwyczaić, że protesty partii ekologicznych do słusznych zazwyczaj nie należną. Najczęściej polegają na wyolbrzymianiu do granic przyzwoitości wpływu człowieka na zmiany klimatu albo na utrudnianiu ludziom korzystania z ich własności. Jednak ostatnia akcja wrocławskich działaczy Partii Zieloni ma sens.
Zieloni protestują przeciwko wprowadzeniu we Wrocławiu opłat klimatycznych. Opłaty takie, zwane „podatkiem od oddychania” wprowadza się w miejscowościach uzdrowiskowych, które często odwiedzają turyści. Ściągnięte pieniądze mają (takie jest przynajmniej założenie) pokryć koszta, jakie ponoszą służby miejskie na ich obsłudze.
Ja wyznaję zasadę: im mniej podatków, tym lepiej. Mniej pieniędzy w rękach państwa (rządu centralnego, samorządu) oznacza więcej pieniędzy w rękach ludzi. Uważam, że wtedy są wydawane efektywniej, a nawet jeśli człowiek wyda swoje pieniądze niemądrze, to najwyżej on sam poniesie tego konsekwencje, a nie wszyscy jego współobywatele. Dlatego wobec każdego podatku jestem na nie. No cóż, takie mam ustawienia domyślne ;)
Jeśli ktoś protestuje przeciwko podnoszeniu podatków, to może liczyć na moje poparcie.
Kolejny aspekt sprawy dotyczy uzasadnienia. Działacze Partii Zieloni słusznie zauważyli, że skoro władze Wrocławia nie przeciwdziałają smogowi, to nie powinny ściągać opłat za korzystanie ze szczególnych walorów zdrowotnych miasta. Albo się robi tak, żeby powietrze było czyste i wtedy rozważa opłaty; albo uznajemy że zanieczyszczenia są elementem życia we Wrocławiu i odpuszczamy sobie tego typu podatki.
Partia Zieloni słusznie sprzeciwia się opłatom klimatycznym i myślę, że warto ich w tym działaniu poprzeć.