Mikołaj Lebedyński pochodzi ze Szczecina i wiele lat spędził właśnie tam, w Arkonii, a następnie i przede wszystkim w Pogoni. Jako 19-latek zadebiutował w seniorskim zespole Portowców na centralnym szczeblu. Wiosną 2009 roku zdobył siedem bramek na boiskach 2 ligi, a sukcesem zakończył się nie tylko indywidualny początek, ale też zespołowy koniec: awansem do 1 Ligi. Na zapleczu Ekstraklasy rozegrał przez dwa kolejne sezony 42 mecze i zdobył w nich pięć goli (kolejne trzy dołożył w rozgrywkach Pucharu Polski). Tym sposobem sezon 2011/12 spędził już w holenderskiej Rodzie JC Kerkrade, początkowo na zasadzie wypożyczenia, potem jednak w grę wszedł gotówkowy transfer. W Rodzie karierę kontynuował łącznie przez dwa lata, które kończył bilansem 32/4. Pewnie życzyłby sobie więcej, tym bardziej, że na przełomie 2012 i 2013 roku miał świetny dla siebie moment, z trzema trafieniami i asystą w trzech kolejnych występach.
Po tym okresie Holandię zamienił na Szwecję (BK Hacken), by w 2014 roku powrócić do Polski. Od tego momentu był w Podbdeskidziu-Bielsko Biała, Wiśle Płock, GKS-ie Katowice i Górniku Łęczna. Z Podbeskidziem zagrał pięciokrotnie w Ekstraklasie. Ponadto kilka razy zrobił to z Wisłą, a zanim to nastąpiło, zaliczył tam indywidualnie bardzo dobry czas. W pierwszoligowym sezonie 2015/16 był zdecydowanie podstawowym i mocnym punktem Nafciarzy, w 31 ligowych występach strzelając 13 goli, wyraźnie przyczyniając się do awansu Wisły na najwyższy poziom. Tam rywalizował tylko na początku i ostatecznie został wypożyczony do GKS-u Katowice. Ostatnie na górnej półce rozegrane spotkanie, już po powrocie, miał 20 sierpnia 2017 roku - zagrał wtedy przeciwko Legii Warszawa i niestety dla siebie odniósł kontuzję. Na murawie na poziomie centralnym zobaczyliśmy go dopiero po siedmiu miesiącach, w marcu 2018. Wtedy został wypożyczony do pierwszoligowego wówczas Górnika Łęczna, w którym zaliczył 13 gier. W rundzie jesiennej trwającego sezonu pozostawał bez klubu, starając się jednak utrzymać dyspozycję m.in. poprzez treningi z rezerwami „swojej” Pogoni Szczecin.
Teraz uwagę na niego zwrócili trenerzy Chrobrego, zapraszając na do udziału w dwóch sparingach. W tym drugim ze Stilonem Gorzów (2:0) zdobył pierwszą z bramek, umiejętnie wykorzystując podanie od Jarosława Ratajczaka.
- Nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i myślę, że było po nim widać jakość piłkarską w zachowaniach - mówił wtedy trener Chrobrego Grzegorz Niciński. - Przykład pierwszej bramki, związał się z dwójką obrońców, poradził sobie, strzelił. Nie zawiódł, jego ocena jest pozytywna.