Początek meczu ułożył się według planu trenera Lesława Chrzanowskiego. Pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem Olimpii do 17. Drugi set rozpoczął się prowadzeniem 3:2 Częstochowianki, jednak po dwóch skutecznych blokach, to Olimpijki wyszły na prowadzenie. Wyrównana rywalizacja toczyła się do stanu 11:11. Olimpia odskoczyła najpierw na 15:12, a po jednym z ataków Aleksandry Deptuch na 22:15. Za chwilę zapunktowała Wiktoria Gul i jasne stało się, że w tej partii nic złego gospodyniom się już nie stanie. Częstochowianki zdołały odrobić jeszcze kilka punktów dzięki dobrej zagrywce Patrycji Rygalik, ale ostatecznie przegrały do 19. Później rozpoczął się dramat Olimpijek.
- Miało być 3:0, ale takie mecze jak dzisiejszy przede wszystkim hartują drużynę. Dramatyczne spotkanie, kapitan, podstawa zespołu nagle nam się słabo poczuła i musieliśmy w takich okolicznościach dokonać zmiany. Ale byłem przeświadczony, że ten zespół się zbuduje. Nawet kosztem tych dwóch setów, które przegraliśmy. Wiedziałem, że one się zbudują, bo za ciężko pracują, żeby nie pokazać tego w końcówce. Te dwa sety przegrane to były tylko nasze błędy, nasze słabości i nic więcej. Lubię takie mecze, bo to są mecze z charakterem. Może nie lubię takich okoliczności, ale gdy coś takiego się dzieje, to jest możliwość spróbowania całej drużyny. Warianty, które do głowy normalnemu trenerowi nie wchodzą, nagle znajdują odzwierciedlenie na boisku - podsumowywał siatkarski horror trener Lesław Chrzanowski.
Rzeczywiście Olimpijki w piątej partii wróciły z dalekiej podróży. Nim to się stało, w trzecim secie nie zabrakło dramaturgii, bowiem nagle słabo poczuła się ostoja drużyny Aleksandra Deptuch, którą z sali odebrała karetka. Rozbite psychicznie jaworzanki przegrały do 17, a kolejną partię do 12.
Na szczęście zespół z miasta św. Marcina pozbierał się w najważniejszym momencie. Co prawda tie-break rozpoczął as serwisowy Zych, a następnie prowadzenie przyjezdnych 3:1, ale od stanu 5:5 to Olimpijki przejęły inicjatywę. Kiedy na tablicy widniał wynik 14:11, a kibice pomału rozpoczynali świętowanie, częstochowianki zdobyły dwa punkty z rzędu. Ostatnie słowo należało jednak do gospodyń, które wygrały do 13 i cały mecz 3:2. Olimpia godnie uczciła święto patrona miasta, zwyciężając po walce dla Aleksandry Deptuch, której nazwisko po meczu skandowała cała widownia.
- Solidny przeciwnik, ale jeżeli analizujemy dwa pierwsze sety, to naprawdę mieliśmy totalną dominację motoryczną. Niestety dochodzą czynniki, których nie zdzierżyłaby niejedna drużyna. Wytrzymaliśmy. Dobrze, że teraz takie rzeczy się dzieją, tylko, żeby Ola doszła do siebie, żeby było OK. Nic więcej... - kończył Lesław Chrzanowski.
Olimpia Jawor - Częstochowianka 3:2 (25:17; 25:19; 17:25; 12:25; 15:13)
Olimpia: Mirosławska, Dydak, Dębicka, Grubasz, Kulbida, Mackiewicz, Knop, Deptuch, Kostiuk, Szymczyk, Gul, Kwolek (L); trener Lesław Chrzanowski
Częstochowianka: Siuda, Kupiec, Hajduk, Rygalik, Kurek, Lipińska, Mroczek, Fujarska, Warczygłowa, Zych, Sagan, Fudali (L); trener Anita Krzyczmonik
MVP: Dorota Dydak
Wyniki pozostałych meczów 8 kolejki drugiej ligi kobiet:
Polonia Świdnica - Polonia Łaziska Górne 3:1 (25:12; 25:17; 21:25; 25:18)
Impel II Wrocław - KPKS Halemba Ruda Śląska 3:1 (25:20; 25:19; 19:25; 25:20)
SMS PZPS II Szczyrk - Sokół 43 AZS AWF Katowice 3:0 (25:9; 25:21; 25:22)
PLKS Pszczyna - TKS Ekobet Tychy 2:3 (25:20; 25:15; 21:25; 21:25; 4:15)
Silesia Volley MSK Mysłowice - Sokół Radzionków