Co ważne, Miedzianka ogrywała nie tylko zespoły z dołu tabeli, ale i znajdujące się tuż za nią w ligowej stawce. Zielono-niebiesko-czerwoni w pokonanym polu pozostawili już m.in. drugą Odrę Opole i trzeciego Chrobrego Głogów. W dodatku grając na wyjazdach. To sprawia, że marzenia legnickich kibiców o piłkarskiej elicie, po latach niepowodzeń, wreszcie mogą nabrać realnych kształtów.
Miedź pod wodzą Dominika Nowaka pokazuje charakter. Odrabiała straty już w zakończonym remisem 1:1 meczu drugiej kolejki z GKS-em Katowice. Przegrywając była w stanie odwrócić losy spotkań w Opolu i Głogowie. Wygrała także ostatnie domowe spotkanie z Bytovią, choć w 80 minucie straciła bramkę jako pierwsza.
- Zespół będzie wiedział, że w każdym momencie jest w stanie odwrócić wynik. Został nagrodzony za ten charakter i dobre przygotowanie mentalne. Nikt z zawodników nie spuścił głowy i każdy dążył do zwycięstwa. Przy stanie 1:1, zaraz bramka na 2:1 i jeszcze mieliśmy okazje. To świadczy o tym, że naprawdę widać jak się zawodnicy napędzają. Oczywiście, to też trzeba podkreślić, to jest klasa zespołu i indywidualne wysokie umiejętności zawodników, żeby z takich opresji wychodzić - zauważał Dominik Nowak, opiekun Miedzi, po zwycięstwie nad drużyną z Bytowa.
Mało tego, w starciu z ekipą z województwa pomorskiego, w wyjściowym składzie zabrakło trzech podstawowych graczy: Wojciecha Łobodzińskiego, Omara Santany oraz Jonathana de Amo Pereza.
- Z Wojtkiem nie chcieliśmy ryzykować, bo liga jest długa. Przyjdą kartki, czyli przymusowe absencje i wtedy w obliczu kontuzji pole manewru się zmniejszy. Myślę, że Wojtek na mecz ze Stomilem będzie gotowy w stu procentach. Podobnie może być z Omarem Santaną. Co do Jonathana Pereza to przytrafił mu się uraz na rozruchu, naciągnięcie mięśnia dwugłowego, także może to być absencja około dwutygodniowa. Chcę pochwalić też zmiennika - Kornela Osyrę, bardzo dobry mecz. Jesteśmy zadowoleni, że ci którzy czekają na swoją szansę, potrafią ją wykorzystać. To jest istotne w obliczu kolejnych bardzo trudnych spotkań - dodawał trener Nowak.
Teraz zespół znad Kaczawy czeka wspomniany wyjazdowy pojedynek ze Stomilem. Olsztynianie ostatnio przegrali 0:1 w Siedlcach. Drużyna, która jako jedyna doznała porażki w starciu z Ruchem Chorzów, na własnym boisku jest jednak zupełnie inną ekipą. U siebie Stomil wygrał wszystkie trzy mecze, kolejno z Podbeskidziem, GKS-em Tychy oraz Górnikiem Łęczna.
Dlatego konieczne dla Miedzi jest odzyskanie skuteczności przez Jakuba Vojtusa, któremu w meczu z Bytovią wyraźnie brakowało szczęścia w sytuacjach podbramkowych. Nawet, gdy w jednej z ostatnich akcji spotkania zdołał zmylić obrońcę i bramkarza, strzelając do pustej już bramki trafił w słupek...
- Powiedziałem mu po meczu, że zagrał bardzo dobre spotkanie. Nic dwa razy się nie zdarza. W następnym wyjdzie i na pewno strzeli bramki. Chcę go pochwalić, bo naprawdę był aktywny, dużo piłek wygrywał. Oczywiście napastnika rozlicza się z bramek. Ja jako szkoleniowiec rozliczam też z tego jak dochodził do sytuacji, jak wypełniał swoje zadania i mimo wszystko chcę Kubę pochwalić, bo wsparcie jest potrzebne każdemu z tych chłopaków. To nie tak, że przegrywa jeden zawodnik. Zawsze wygrywamy wszyscy razem, a jak przegrywamy, to ja będę rozliczał swoją osobę - kończył Dominik Nowak.