Pięć minut później było już dwa do zera dla Wisły Płock.
Dwa szybkie ciosy zadane przez płocczan ustawiły spotkanie. Wisła ograniczyła się do pilnowania wyniku i wyprowadzania nielicznych kontr. Miedź natomiast biła głową w mur, nie mogąc przedrzeć się przez zasieki obronne gości. Najbliżej zdobycia bramki w zespole legniczan był Mateusz Szczepaniak. Po jego strzale głową w 13 minucie futbolówka poszybowała jednak obok dalszego słupka. Z kolei dwie minuty później, stojąc tuż przed bramką gości, nie sięgnął piłki po podaniu Garucha. Zagrożenie pod bramką Dawida Smuga stwarzały zwłaszcza rzuty rożne wykonywane przez płocczan. Tego samego nie można było powiedzieć o kornerach bitych przez gospodarzy.
- Udało nam się na samym początku meczu przeprowadzić dobry, szybki atak, po którym był rzut karny. Mecz się świetnie dla nas ułożył. Potem stały fragment gry, 2:0 i ciężko było oczekiwać, żebyśmy w tej sytuacji rzucili się do huraganowych ataków. Miedź miała w pierwszej połowie swoje okazje, ale udało nam się to wybronić. – oceniał trener gości Marcin Kaczmarek.
Obraz meczu po przerwie nie uległ zmianie. Wisła mądrze ustawiła się w obronie i nie pozwalała gospodarzom na zbyt wiele. Podopieczni Janusza Kudyby przez całą drugą połowę bili głową w mur, jednak okazał się być on zbyt solidny dla legniczan. Nie udało się przebić przez płockie zasieki. Najbliższy bramki kontaktowej był w 63 minucie Marcin Garuch. Po rzucie rożnym, wybijana przez gości piłka trafiła pod nogi pomocnika Miedzi. Ten oddał strzał na bramkę, jednak na posterunku był Seweryn Kiełpin.
- To już jest drugi mecz, w którym mamy sytuacje. W Chojnicach przegraliśmy 3:0 i też mieliśmy przynajmniej trzy sytuacje stuprocentowe. Tutaj były przynajmniej cztery, z których powinny wpaść co najmniej dwie bramki. Nie wpadły i gdzieś się zacięliśmy. Trochę tego szczęścia brakuje. Wcześniej wpadało praktycznie większość sytuacji, teraz nic nie wpada. Trzeba to zmienić. Mamy tydzień pracy przed kolejnym meczem i trzeba to poprawić. - oceniał po spotkaniu Garuch.
Na wyróżnienie w zespole gospodarzy zasłużył jedynie Wojciech Łobodziński, który starał się odmienić losy spotkania. Niestety nie miał wielkiego wsparcia w grze kolegów. Mimo to, szkoleniowiec Miedzi nie miał pretensji do swoich piłkarzy. - Na pewno nie mogę mieć do swojego zespołu pretensji o zaangażowanie, o chęć walki. Jedyna sprawa, która zawiodła, to skuteczność i dekoncentracja w początkowej fazie meczu, bo nie można z tak dobrym przeciwnikiem, w taki sposób otworzyć wyniku. Potem waliliśmy głową w mur i nie przyniosło to efektu. – podsumował spotkanie Janusz Kudyba.
Miedź Legnica – Wisła Płock 0:2 (0:2)
Bramki: Janus (3.-karny), Lebedyński (8.)
Żółte kartki: Garuch, Bartoszewicz - Stefańczyk
Sędziował: Mateusz Złotnicki (Lubelski ZPN)
Asystenci: Adam Jakubczyk (Śląski ZPN), Andrzej Zbytniewski (Lubelski ZPN)
Widzów: 2300
Miedź: Dawid Smug - Grzegorz Bartczak, Kevin Lafrance, Tomasz Midzierski, Adrian Woźniczka -Adrian Cierpka (89. Kamil Zieliński), Radosław Bartoszewicz (40. Yannick Kakoko), Marcin Garuch, Wojciech Łobodziński - Tadas Labukas (72. Adam Wasilewski), Mateusz Szczepaniak; trener Janusz Kudyba
Wisła: Seweryn Kiełpin – Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Marko Radić, Patryk Stępiński, Jacek Góralski, Piotr Wlazło, Krzysztof Janus (86. Maciej Kostrzewa), Piotr Darmochwał, Dimitar Iliev (76. Piotr Ruszkul), Mikołaj Lebedyński (65. Marcin Krzywicki); trener Marcin Kaczmarek