Jedną z takich grup są wyborcy zmęczeni biurokracją, zirytowani państwem opiekuńczym i wysokimi podatkami. Wielu z nich całkiem przyzwoicie rozumie procesy zachodzące w gospodarce i zdaje sobie sprawę z błędów obecnej polityki. Ludzie ci popierają rozwiązania wolnorynkowe i chcą wycofania państwa z gospodarki. W kwestiach ekonomicznych są więc liberałami.
Nie przyłączają się jednak do nurtu konserwatywno-liberalnego. Jeśli chodzi o konserwatyzm, to dzielą się na dwie podgrupy. Część z nich pod tym względem ma podejście lewicowe, a więc zaprzeczające konserwatyzmowi. Moim zdaniem połączenie wolnego rynku z większością postulatów lewicy w logiczną całość jest zadaniem karkołomnym, ale najwyraźniej oni to potrafią. Zbyt wiele ich z konserwatywnymi liberałami różni, aby tworzyć jedną partię.
Pozostali (moim zdaniem większa część) uważa, że sprawy obyczajowe nie są ważne i zajmowanie się nimi to strata czasu. Kwestia aborcji, gejowskich „ślubów” i kary śmierci to dla nich zawracanie instrumentu muzycznego (lub części ciała) i poruszanie tych tematów ich drażni. Może i mają jakieś poglądy na te sprawy, ale oni po prostu chcą przede wszystkim płacić niższe podatki.
Dla tych wyborców nie ma obecnie partii. Swego czasu próbował ich złowić Janusz Palikot, ale jego formacja większość czasu strawiła na stękaniu o krzyż nad sejmowymi drzwiami, co nawet jej własnych wyborców już męczyło. Postulaty wolnorynkowe odpadały jeden za drugim. Skończyło się na tym, że "wolnorynkowy" Ruch Palikota żądał budowy państwowych fabryk mebli, a do wyborów idzie w socjalnej koalicji z SLD. A głównym hasłem jest podniesienie pensji minimalnej.
Najnowszą propozycją dla tych wyborców ma być NowoczesnaPL Ryszarda Petru. Moim zdaniem ta propozycja jest tyle samo warta co poprzednia. Program NowoczesnejPL zawiera ogólne zapisy mówiące o niższych podatkach czy odchudzeniu biurokracji, ale to może obiecać każdy, bo to się każdemu (może poza urzędnikami) będzie podobać. To tylko takie „wabiki na liberała” i nic po za tym.
Program Nowoczesnej nie mówi wcale o tym, że państwo przestanie się wtrącać w gospodarkę. Wręcz przeciwnie: twórcy projektu chcą, aby rząd dalej mógł w gospodarce mieszać. I nie tylko w gospodarce. Jeśli ktoś mi nie wierzy, niech sam sprawdzi czytając Kierunki Programowe: http://nowoczesna.org/files/Kierunki_programowe.pdf
Czy wyborcy wolnorynkowi o poglądach lewicowych lub pomijający te kwestie mają dostępne jakieś alternatywy? Wielu z nich darzy niechęcią Janusza Korwin-Mikkego, więc mimo wiarygodności w sprawie wolnego rynku raczej go nie poprą, choć i na to są szanse. Mogą jednak zagłosować na kandydatów Kongresu Nowej Prawicy albo Partii Libertariańskiej na liście Pawła Kukiza.
Prawdopodobieństwo przekroczenia progu wyborczego przez komitet KUKIZ’15 jest większe niż w przypadku NowoczesnejPL, a gdy głosuje się na „mniejsze zło” to bierze się takie rzeczy pod uwagę. Opisywany przeze mnie wyborca może się przełamać do konserwatyzmu KNP. Ostatecznie to, czy ktoś woli gdy kobieta pracuje zawodowo czy zajmuje się domem nie ma znaczenia, skoro ten ktoś jest wolnorynkowcem. W imię wolnego rynku i tak nie będzie zamierzał wprowadzać kobietom zakazu pracy poza domem. Jeszcze łatwiejsi do przełknięcia będą kandydaci Partii Libertariańskiej. To ugrupowanie w ogóle nie zajmuje stanowiska w sprawach aborcji, in vitro oraz kary śmierci.
Mam nadzieję, że nie-prawicowi wolnorynkowcy nie dadzą się nabrać i zignorują Ryszarda Petru. Już wolę mieć w Sejmie libertarian, którzy są przeciwko karze śmierci i za aborcją; niż udających liberałów etatystów, którzy do swoich poglądów w tych sprawach i tak się nie przyznają, bo mogliby utracić wyborców.