- Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę, ale w drugiej praktycznie dominowaliśmy i mecz nie powinien się tak skończyć, bo stworzyliśmy dużo więcej sytuacji niż strzeliliśmy bramek. Niestety przegrywamy, uważam że po bardzo fatalnych decyzjach sędziego. W pierwszej połowie nie gwizdnął faulu na naszym zawodniku i zaraz poszła bramka i teraz w drugiej połowie, w doliczonym czasie, gdzie gwiżdże nie wiadomo skąd faul i z tego też idzie bramka dla przeciwnika. – mówił po meczu rozgoryczony szkoleniowiec Formacji Port 2000.
W drugiej odsłonie zespół z województwa lubuskiego prezentował się zdecydowanie lepiej niż w pierwszej części meczu, długimi fragmentami spychając gospodarzy do głębokiej defensywy. Co spowodowało to, iż po przerwie Formacja zagrała zdecydowanie lepiej? - Nie trzeba było nic mówić. Po prostu jeżeli się przegrywa do przerwy 2:0 to wiadomo, że nie można grać piłki defensywnej, tylko trzeba wyjść na przeciwnika i dążyć do strzelenia jak najszybciej kontaktowej bramki, co nam się udało i potem dążyć do remisu i to też nam się udało. Niestety końcówka była dla nas fatalna. – dodawał Łukasz Wojewódka.
Tym samym zeszłosezonowi mistrzowie ligi, po trzech spotkaniach pozostają z zerowym dorobkiem punktowym, co jest największą niespodzianką na starcie bieżącego sezonu. Należy jednak przyznać, że choć Formacja Port 2000 mierzyła się z dwoma dolnośląskimi beniaminkami, to jednak Miedź II i KS Polkowice są ekipami o sporym potencjale. Czy to znaczy, że teraz Formacji będzie łatwiej o ligowe punkty? - Ciężko jest powiedzieć. Ja dopiero po siódmej kolejce powiem co będzie, bo dużo drużyn pozmieniało się kadrowo. Niektóre się wzmocniły, niektóre osłabiły i ciężko jest powiedzieć kto jest w tej chwili silny. Na pewno w żadnym meczu, w którym graliśmy, nie byliśmy drużyną przesłabą, ale na razie nie potrafimy wygrać. Myślę, że jak wygramy to się przełamiemy. – kończył trener Wojewódka.