Mniej Unii, więcej Polski
Zagłosuję na Konfederację ze względu na jej stosunek do UE. Można go streścić w słowach: mniej Unii, więcej Polski. To prawda, że jedni Konfederaci chcą z UE wyjść, drudzy ją rozmontować, a jeszcze inni zreformować do pierwotnego kształtu. Najważniejsze jest jednak to, że Konfederacja to ruch uniosceptyczny. Ja chcę, aby w PE byli ludzie, którzy będą umieli i chcieli postawić się Unii. Chcę mieć tam ludzi, którzy będą reprezentowali mój krytyczny stosunek do Unii.
Jeszcze nie wygrali, a już coś osiągnęli
Mam na myśli wprowadzenie do dyskusji tych ważnych kwestii, które inne partie zamilczały. Dzięki Konfederacji (między innymi) kwestia bezprawnych roszczeń żydowskich wyszła na światło dzienne. Narobienie hałasu w tej sprawie „zmusiło” inne partie do zajęcia się tą sprawą. I chociaż PiS na zmianę twierdzi, że żadnych roszczeń nie ma oraz że tylko ono obroni nas przed roszczeniami, to sprawy nie da się dłużej trzymać zamiecionej pod dywan. Wraz ze wzrostem świadomości Polaków rosną szanse na to, że się przed tym haraczem wybronimy.
Działalność deputowanego Dobromira Sośnierza także przyniosła pozytywny skutek. Relacje europosła otworzyły oczy wielu Polaków na to, jak funkcjonuje Unia. Naprawdę warto obejrzeć nagrania p. Sośnierza. Hurtowe przepychanie poprawek, głosowania trwające kilka sekund, ustalanie wyników bez liczenia głosów (!), powtórne przeliczenia głosów zmieniające wynik... Każda zmiana polityki zaczyna się od jakiegoś impulsu, a Konfederacja ma potencjał aby takie impulsy dostarczyć.
Szansa na nowe twarze
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych formacja Kukiz’15 odświeżyła scenę polityczną. Doceniam to, że wprowadziła do Sejmu ludzi, którzy bez tego ruchu raczej by się tam nie znaleźli. W eurowyborach (i zbliżających się parlamentarnych) misję takiego „odświeżacza” wypełni Konfederacja. Formacja p. Pawła Kukiza, z całym szacunkiem za to że zrobiła to w 2015, tym razem nie będzie już w stanie tego powtórzyć.
Obrona wolności
Moim zdaniem te wybory to nie jest tylko „trampolina do Sejmu” czy „trening przed jesienią”. Parlament ma wpływ, choć ograniczony, na politykę Unii. Chcę aby tam były osoby o poglądach wolnorynkowych i wolnościowych. To jest dla mnie osobiście bardzo ważne, bo wierzę w te ideały. Liczę, że takie właśnie osoby wejdą do PE z ramienia Partii Wolność. To jasne, że nie wszyscy kandydaci Konfederacji są gospodarczymi liberałami. Ale jeżeli Konfederacja nie wprowadzi swoich posłów, to wszystkie mandaty wezmą etatyści lub wręcz socjaliści. Albo do PE wejdą wolnorynkowcy i narodowcy (w najgorszym przypadku etatyści, choć tak wcale nie musi być), albo wchodzą sami posłowie niechętni wolnemu rynkowi ze starych partii. Dla mnie kalkulacja jest prosta.
Ja tak to widzę.