Niedługo po nich nastąpił kolejny podział ówczesnej partii wolnościowca, a jego miejsce na scenie politycznej zajął Paweł Kukiz.
Tymczasem mija pięć lat, a notowania równie charyzmatycznego, co kontrowersyjnego polityka nie tylko nie spadają, ale wręcz zdają się rosnąć. Wszystko dzięki szerokiemu porozumieniu w ramach tworzącej się koalicji antyunijnej, a jak sami mówią propolskiej. Już samo połączenie sił przez narodowców i wolnościowców mogło dawać tym środowiskom nadzieję na wyborczy sukces. Kiedy do tej grupy tworzonej przez Janusza Korwin-Mikkego i posła z okręgu legnicko-jeleniogórskiego Roberta Winnickiego dołączyli poseł Piotr Liroy-Marzec oraz Grzegorz Braun, otrzymaliśmy jasny sygnał, że prawicowa koalicja szeroko otwiera drzwi dla wszystkich rozczarowanych czy niezadowolonych z obecnego systemu i obecnych rządów.
Kto wie, czy najważniejszym transferem nie jest jednak dołączenie do koalicji Kai Godek, znanej działaczki pro-life, która mocno uwiarygadnia tworzącą się formację wśród elektoratu chrześcijańskiego, z którym Prawo i Sprawiedliwość w ostatnich latach próbuje grać w ciuciubabkę. Milion podpisów zebranych w trakcie jednej z inicjatyw ustawodawczych w obronie życia musi robić wielkie wrażenie. Ale to przecież nie wszystko. Nie ulega bowiem wątpliwości, że nie tylko obrońcy życia, ale szerzej wyborcy o chrześcijańskim światopoglądzie mogą być rozczarowani działaniami obecnego rządu, podejmowanymi w kwestiach światopoglądowych.
Na chwilę obecną tworzona koalicja wydaje się być jedyną prawicową konkurencją dla centroprawicowego Prawa i Sprawiedliwości. Potwierdza to zresztą swoisty jęk zawodu, jaki usłyszeć mogliśmy ze sprzyjających obozowi rządzącemu mediów. Przy niższej frekwencji w wyborach europarlamentarnych, w których głosować będzie większy odsetek świadomego elektoratu, często mocno zaangażowanego, połączenie sił przez Wolność, Ruch Narodowy, Liroya, Brauna i Godek może przynieść sukces. Na tej fali mogłoby to przełożyć się również na wejście do krajowego parlamentu.
Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, iż elektorat ugrupowania Pawła Kukiza z poprzednich wyborów poważnie się rozproszył. Kukiz'15 jako oddolny ruch, zrzeszający ludzi o przeróżnych poglądach nie przetrwał próby czasu. Niemal każde środowisko poszło w swoją stronę, a za nim zapewne konkretne grupy wyborców. Wydaje się, że znaczną część tego elektoratu może pod swoje skrzydła przygarnąć "koalicja propolska". Dlatego Korwin-Mikke znów może wygrać.