Tak zwana „totalna opozycja” uznaje nagranie za absolutne zdemaskowanie Kaczyńskiego. Słyszy tam dowody na budowanie przez PiS własnego układu łączącego politykę z biznesem, której szef próbuje wykręcić się od płacenia za wykonaną pracę.
Prawo i Sprawiedliwość oraz „jego niezależne” media robią z Kaczyńskiego niemal świętego biorąc wysyłanie kontrahenta do sądu za niezbity dowód kryształowej uczciwości kochanego wodzunia. Wszystko oczywiście jest w porządku, choć mam takie przeczucie, że gdyby w tej historii na miejscu Kaczyńskiego był Tusk, to wrzaski o układach byłoby słychać nawet w górnych warstwach atmosfery.
Co można Kaczyńskiemu zarzucić? Wykręcania się od zapłaty? Raczej nie, bo trudno uznać chęć trzymania się procedur za coś złego. Mocnych dowodów na kierowanie spółką też ciężko się doszukać. Zasmucające jest coś innego.
Kaczyński zdobywał popularność jako pogromca układów. Te układy naprawdę istniały, zresztą istnieją nadal i sama chęć ich rozbijania jest dobra. Sam przez długi czas uznawałem PiS jako „mniejsze zło” względem Platformy m. in. z tego właśnie powodu. W gospodarce może i nic nie poprawią, mówi się trudno. Ale przynajmniej oczyszczą Polskę z układzików.
A tu się okazuje coś, co już od dłuższego czasu można było wydedukować: PiS chce zwalczyć stare układy… aby zrobić miejsce na swoje układy.
Człowiek, który tak wiele mówił o niebezpieczeństwach łączenia biznesu z polityką robi to, co krytykował. Ten sam, który krzywo patrzył gdy ktoś robił interesy z zagranicą, bo to „nie po patriotycznemu” robi interesy z Austriakiem oraz Cypryjczykami.
Jarosław Kaczyński to jednak złożona osobowość: praworządny biznesmen i jednocześnie pełen hipokryzji pseudoreformator…