Dominik Nowak:
- Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania, bo uważam, że kluczowe są momenty, w których tracimy bramki. Tak naprawdę tracimy zbyt łatwo, zbyt prosto, przy małej koncentracji indywidualnej piłkarzy. Pierwsza bramka to wynik dośrodkowania i tego, że nie kontrolowaliśmy Janoty. Mimo, że wiedzieliśmy, że Arka będzie starała się grać bokami. Musimy unikać takich dośrodkowań, być bliżej przeciwnika, żeby nie dochodził do tych pozycji. Przy drugiej bramce też uczulaliśmy piłkarzy, by nie grać takich piłek przez środek. Naprawdę po tej drugiej bramce wszystko już się posypało, w momencie kiedy zespół zaczął walczyć o bramkę wyrównującą i były sytuacje. Szkoda, bo napracowaliśmy się do momentu drugiej bramki. Szczególnie w tej drugiej połowie, w którą dobrze weszliśmy, agresywnie, staraliśmy się poprzez wysoki pressing odbierać szybko piłkę i stwarzać sytuacje. Było ich kilka. Niekiedy brakło pół metra, niekiedy metra, a niekiedy dokładności. Druga bramka posypała nasze puzzle i było widać po zespole, że było bardzo ciężko podnieść się w takiej sytuacji. Musimy na pewno jeszcze bardziej wymagać indywidualnie od siebie, bo to jest klucz do wszystkiego. To, że mamy straty kadrowe, to o tym wiemy. Natomiast to już nie może być samo w sobie tłumaczenie, bo zespół musi w tej chwili się odbudowywać, musi w tej przerwie na kadrę popracować nad elementami indywidualnymi, chociażby pojedynkami kluczowymi, które są w piłce najważniejsze. Zaangażowania, walki nie odmówimy. Natomiast jeżeli przegrywasz pojedynki kluczowe jeden na jeden, czy przegrywasz w pewnych sektorach, to jest trudniej o to, by być pod grą, czy być konsekwentnym. To co zawsze było naszą wizytówką. Takie szybkie doskoki, szybkie odbiory i gra agresywna. Musimy już przejść do tego na chłodno, ale czeka nas dwa tygodnie pracy i rozmów z piłkarzami. Po tej przerwie reprezentacyjnej będziemy musieli jak najszybciej się odbudować i znaleźć takie rozwiązanie, żeby przynosiło to punkty.