Władze województwa dolnośląskiego, organizacje turystyczne oraz przedstawiciele tej branży sygnalizują od kilkunastu dni, że pośrednim skutkiem powodzi są masowo odwoływane rezerwacje w dolnośląskich hotelach, pensjonatach czy obiektach agroturystycznych. Dzieje się tak nie tylko na terenach dotkniętych powodzią, ale również w dolnośląskich miejscowościach, które nie ucierpiały w wyniku żywiołu.
W środę podczas konferencji prasowej z ponownym apelem do turystów zwrócił się marszałek województwa dolnośląskiego Paweł Gancarz. "Ciągle obserwujemy odwołania rezerwacji w szeregu atrakcji turystycznych. Przytoczę przykład Twierdzy Srebrna Góra, gdzie w ostatnim tygodniu odwołano rezerwacje na około 250 tys. zł" – mówił marszałek.
Gancarz podkreślił, że skala problemu jest duża. "To jest coś, co dotyka nas pośrednio; brak turystów działa negatywnie na branżę turystyczną, ale również na gastronomię" – mówił marszałek podkreślając, że zdecydowana większość atrakcji turystycznych w regionie nie ucierpiała w powodzi.
"Odpływ turystów jest jedną z największych naszych bolączek; przyjeżdżajcie do nas – to dla nas najszybsza i najlepsza forma wsparcia" – powiedział Gancarz.
Szef Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej Jakub Feiga informował w niedawnej rozmowie z PAP, że odwołania indywidualnych pobytów i wycieczek w dolnośląskich miejscowościach, to efekt powodzi, z którym mierzą się przedsiębiorcy z branży turystycznej. Najgorzej jest w spustoszonych przez powódź gminach, ale kłopoty mają też właściciele hoteli i pensjonatów w innych miejscowościach, których woda nie zniszczyła. (PAP)
pdo/ mick/