W wyniku powodzi, która przeszła w ubiegłym tygodniu przez Dolny Śląsk, nadal nie działają w regionie cztery oczyszczalnie ścieków, a trzy pracują w trybie awaryjnym.
Według informacji uzyskanych przez PAP w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska we Wrocławiu, w wyniku powodzi zostały zalane i nie działają oczyszczalnie w Stroniu Śląskim, Lądku-Zdroju, Kłodzku i Jeleniej Górze. W Polanicy-Zdrój, Marciszowie i Bolesławcu oczyszczalnie działają w trybie awaryjnym.
Dr inż. Stanisław Miodoński z Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Wrocławskiej w rozmowie z PAP zaakcentował, że zabezpieczenie oczyszczalni ścieków przed powodzią błyskawiczną o takiej skali jak ta, która przeszła przez Kotlinę Kłodzką w ubiegłym tygodniu, jest bardzo trudne, a wręcz niemożliwe.
„Przy zabezpieczaniu takich obiektów odnosimy się do danych historycznych, a natura ostatnimi czasy pokazuje nam bardzo mocno, jak rośnie gwałtowność różnych zjawisk atmosferycznych” – mówił Miodoński.
Inżynier wskazał, że oczyszczalnie są bardziej narażone na zalanie niż inne elementy infrastruktury, ponieważ są na końcu systemu kanalizacyjnego. „Mamy tu dwie sytuacje – woda wylewa się z wałów i zalewa oczyszczalnię oraz taką, że woda wylewa gdzie indziej, ale kolektorami ściekowymi z ogromnym napływem, nieporównywalnym do normalnych przepływów, dopływa od oczyszczalni i ją zalewa” – mówił naukowiec wskazując, że z tym drugim przypadkiem mieliśmy od czynienia w 1997 r. we Wrocławiu, kiedy oczyszczalnia została zalana przez kolektory ściekowe.
Miodoński wskazał, że zabezpieczeniem oczyszczalni przed zalaniem z kolektorów ściekowych są tzw. zastawki przeciwpowodziowe, które instalowane są na wlocie do oczyszczalni. „W ten sposób oczyszczalnię można odciąć od dopływu z kanalizacji. Jednak sama operacja uruchomienia tych zastawek jest realna w przypadku powodzi zaplanowanej, przy powodzi błyskawicznej można nie zdążyć tego zrobić – to są bardzo duże instalacje” – mówił specjalista.
Sprawę zabezpieczenia oczyszczalni ścieków komplikuje również to, że większość tych urządzeń zlokalizowana jest przy rzekach.
Miodoński podkreślił, że przy awariach spowodowanych powodzią naprawę oczyszczalni można „stopniować”. „Ścieki oczyszczane są na kolejnych etapach – od bardzo prostych, jak zatrzymanie największych substancji na czymś w rodzaju sita, poprzez oczyszczalnie biologiczne. Początkowe etapy oczyszczania, nazywane mechanicznymi, jest dość proste, więc jeśli te urządzenia nie uległy znacznemu uszkodzeniu, to jest kwestią dostarczenia do nich jedynie energii elektrycznej, są to też urządzenia, które można przetransportować do oczyszczalni stosunkowo szybko” – mówił ekspert.
Inżynier zaakcentował przy tym, że przy uszkodzeniu oczyszczalni nieoczyszczone ścieki, niestety, muszą trafiać do rzeki, ponieważ nie da się „wyłączyć” kanalizacji miejskiej i zatrzymać napływ ścieków. „Są to sytuacje kryzysowe. Przy krótkotrwałych rzutach ścieków komunalnych rzeki sobie z nimi poradzą. Stan ten nie jest dobry dla środowiska i staraniami służb jest ograniczany do minimum przez jak najszybsze ponowne uruchomienie infrastruktury krytycznej, której główną częścią są oczyszczania ścieków” – powiedział ekspert. (PAP)
pdo/ drag/