Od początku spotkania to zielono-biało-czerwoni starali się prowadzić grę. W 20 minucie Arkadiusz Piech, po dograniu Roberta Picha, trafił w boczną siatkę. Piętnaście minut później Marcin Robak uderzył z kilku metrów z lewej strony, ale jego strzał nie mógł sprawić problemów Gliwie. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry groźnie z dystansu uderzał Aleksandyr Kolew, a za chwilę efektowną przewrotką poprawił Mateusz Cetnarski. Bramka Śląska pozostała jednak bezpieczna.
Po wznowieniu gry WKS ruszył do ataku. W 49 minucie Marcin Robak strzelił wolejem nad poprzeczką. W 58 minucie z dystansu uderzał Tomasz Brzyski. Na szczęście dla Śląska, po interwencji Jakuba Słowika, skończyło się tylko na rzucie rożnym. Blisko, by to gospodarze objęli prowadzenie było w 71 minucie, kiedy Robak strzelał z około dziesięciu metrów, a piłka minęła bramkę przy samym słupku.
W 75 minucie Riera znalazł się sam przed Michałem Gliwą. Zapewne wszyscy kibice wrocławian widzieli już piłkę w siatce, ale lepszy w tym pojedynku okazał się golkiper Sandecji. Dobitka stojącego tyłem Bergiera też nie przyniosła oczekiwanego skutku. W doliczonym czasie Cholewiak uderzył z lewej strony, ale Gliwa nie dał się zaskoczyć. Śląsk w starciu z ostatnim zespołem ugrał tylko punkt.
Śląsk Wrocław - Sandecja Nowy Sącz 0:0
Żółte kartki: Celeban (10), Robak, Pawelec (24), Tarasovs (38) - Benga (15), Krawczunow, Kolew (41), Piter-Bućko (41), Brzyski (52), Ksionz (88)
Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)
Śląsk: Słowik - Celeban, Tarasovs, Rieder, Pawelec, Augusto, Srnić (68. Chrapek), Pich (62. Bergier), Riera (81. Cholewiak), Piech, Robak; trener Tadeusz Pawłowski
Sandecja: Gliwa - Bartosz, Mraz, Benga, Brzyski (68. Małkowski), Trochim, Kraczunow, Piter-Bućko, Cetnarski (79. Ksionz), Kasprzak (90. Baran), Kolew; trener Kazimierz Moskal